Install Steam
login
|
language
简体中文 (Simplified Chinese)
繁體中文 (Traditional Chinese)
日本語 (Japanese)
한국어 (Korean)
ไทย (Thai)
Български (Bulgarian)
Čeština (Czech)
Dansk (Danish)
Deutsch (German)
Español - España (Spanish - Spain)
Español - Latinoamérica (Spanish - Latin America)
Ελληνικά (Greek)
Français (French)
Italiano (Italian)
Bahasa Indonesia (Indonesian)
Magyar (Hungarian)
Nederlands (Dutch)
Norsk (Norwegian)
Polski (Polish)
Português (Portuguese - Portugal)
Português - Brasil (Portuguese - Brazil)
Română (Romanian)
Русский (Russian)
Suomi (Finnish)
Svenska (Swedish)
Türkçe (Turkish)
Tiếng Việt (Vietnamese)
Українська (Ukrainian)
Report a translation problem
Godzina 20:21 wszystko skończone mamy gdzie spać i co jeść, jak na każdej wyprawie rozpaliliśmy ognisko i śpiewaliśmy pirackie pieśni, tym razem szkorbut nas nie dopadł. O godzinie 22:45 postanowiliśmy że gibon stanie na Warcie a my będziemy spać, zmienialiśmy się co 3godziny, w końcu nadeszła moja kolej zapaliłem ognisko i pochodnie i zacząłem patrolować teren. Wszystko wydawało się głuche jakby nic tam nie było, lecz nagle o godzinie 2 nad ranem zobaczyłem coś przerażającego.....
Kiedy dopłynęliśmy do brzegu widzieliśmy tylko kokosy na ziemi, piasek i dżungle. Wiedzieliśmy że mamy mało czasu, w nocy pojawi się zwierzyna lokalnej wyspy. Zebraliśmy sie w 3 zespoły każdy miał pozyskać coś innego, zaczeliśmy nad ranem, Grupa Pasior miała za zadanie pozyskać drewno na budowę domku i ogniska, Grupa Gibon miała za zadanie wykombinować liny kamienie i patyki na zbudowanie prostych narzędzi natomiast Grupa Kaim miała za zadanie pozyskać żywność. Noc była coraz bliżej przed godziną 15 zebraliśmy wszystkie potrzebne materiały i zaczęliśmy budowę
Ta noc była burzliwa, wszyscy spali tylko nie Pasior coś dręczyło jego głowę przez cały czas, wydawało mu się ,że czuje kogoś obecność. Po chwili postanowił wyjść z kajuty kapitana, kiedy to zrobił zobaczył tylko gigantyczne fale które rozbijają się o jego statek nikt nie spodziewał się ,że prądy oceanu mogą przynieść ze sobą moc która niszczy wszystko na swojej drodze.
Wtedy wszystko się zaczęło wielkie tsunami zmieniło kurs łajby, po chwili rozległ się huk, Kapitan Antonio Pasiorro zdał sobie sprawę z powagi sytuacji, jego statek właśnie się rozbił, miał mało czasu wiedział, że może wziąć ze sobą tylko zaufanych ludzi którzy pomogą mu znaleźć miejce do ewentualnego spoczynku i wybudują z nim od zera nowy okręt. Po 5 minutach wziął 7 osobową załogę, wsiedli do przymocowanej obok pirackiej łajby ewakuacyjnej i popłynęli do pobliskiej wyspy mieli ze sobą tylko kompas mapę oraz wode i kiść winogron.