Install Steam
login
|
language
简体中文 (Simplified Chinese)
繁體中文 (Traditional Chinese)
日本語 (Japanese)
한국어 (Korean)
ไทย (Thai)
Български (Bulgarian)
Čeština (Czech)
Dansk (Danish)
Deutsch (German)
Español - España (Spanish - Spain)
Español - Latinoamérica (Spanish - Latin America)
Ελληνικά (Greek)
Français (French)
Italiano (Italian)
Bahasa Indonesia (Indonesian)
Magyar (Hungarian)
Nederlands (Dutch)
Norsk (Norwegian)
Polski (Polish)
Português (Portuguese - Portugal)
Português - Brasil (Portuguese - Brazil)
Română (Romanian)
Русский (Russian)
Suomi (Finnish)
Svenska (Swedish)
Türkçe (Turkish)
Tiếng Việt (Vietnamese)
Українська (Ukrainian)
Report a translation problem
Z początku wszystko przebiegało pomyślnie. Guślarz, mistrz ceremonii, dokonywał odpowiednich obrzędów i przywoływał zjawy. Przybył duchy lekkie pod postacią aniołków, straszne widmo Złego Pana oraz Dziewczyna, która miała na imię Zosia. Wzywanie duchów zakończyło się już, gdy nagle pojawiło się nowe widmo, którego Guślarz wcale nie wzywał.
Nikt nie wiedział jak przybyło. Być może cały czas znajdowało się w kaplicy, ale ukrywało się. W czasie dziadów ludzie starają się pomóc zbłąkanym zjawom, więc Koźlarz spytał, czego potrzeba temu upiorowi. Zmarły nie odpowiadał,