- Kurwa ze 400 metrów ściany a oni się zdecydowali na gładzie. Jak ja bym robił u siebie to bym się zdecydował na karton gips.
- No ale przy karton gipsie masz ubytki na metrażu.
- Już wolę stracić ten centymetr mieszkania, ale ile szybciej pyk, pyk, pyk płytki jako tako i fajrant.
- Ty lepiej do razu powiedz, że chujowo gładzie robisz. A nie się płytami zasłaniasz.
- I kto to mówi, majster co wyschnięty gips siatką szlifuje. Amatorka... Ja to papier pięćsetkę zakładam i ściana jak szkło wychodzi.
- Pięćsetka kurwa zaszkli się od razu... Ach, taka z Tobą robota...
- Że co, że niby chujowo robię?!
- A dobrze robisz?!
- Nie no, tego nie powiedziałem, ale równiutko...
- No i chuj z tego, że gładkie jak znajdzie rysę i piłuje, piłuje w jednym miejscu godzinę kurwa, dołów narobi. Weź tu później kinkiet powieś.
- Wiesz co... spierdalaj. Albo lepiej, wiesz co... zwalniam Cię.
- He, a kto Ci gładzie na robocie szybciutko opierdoli?
- Przekonam ich do płyt, tyle mi jesteś potrzebny...
- A łączenia?
- No tak, o tym nie pomyślałem... To co, zgoda?
- Zgoda, ale ręki Ci nie podam.
- Patrzcie jaki, ale tą samą ręką forsę ode mnie brać to mu nie przeszkadza.
- Forsę kurwa, drobniaki. Ile bierzemy od metra?
- Pięć dych.
- No... Co?! Kurwa a mi dychę płaci jebany złodziej! Tak kur...
- Kurwa dosyć tego! Trzecia godzina o gipsowaniu ścian. Próbuję się zdrzemnąć. Ostatni raz zwracam Wam uwagę... następnym razem przypierdolę...
***
- Jak Ci się nie podoba to wracaj na studia...