Zaczęło się od samotności. Nie podobała mi się oraz innym moja rachityczna sylwetka. Dlatego w samotności, za zamkniętymi drzwiami pokoju, rozpocząłem treningi w domu. Po kilku miesiącach ojciec wysłał mnie na osiedlową siłownię. Ale nadal byłem i jestem samotnym, płaczącym wilkiem. Płaczącym nad swoją sylwetką i samotnością. W tej swojej samotni od ponad 20 lat wykuwam swoje ciało na coś, co mam nadzieję będzie mnie satysfakcjonować. Mnie, bo jeśli doświadczenie mnie czegoś nauczyło, to na pewno tego, że wszystkich nie zadowolę.
Dlatego jeśli masz otwarty umysł i jesteś w stanie przyswajać niekonwencjonalne, wyrobione latami treningów metody służące mi w podróży po lepszą sylwetkę, siłę i satysfakcję z samego siebie, to zapraszam do odwiedzania mojej pustelni.

No dobrze, ale Squad to strzelanka, jak tu się strzela? To nie jest takie proste. Najpierw trzeba dotrzeć na miejsce starcia. Jeśli jesteś żołnierzem, dowódca zazwyczaj podpowiada, dokąd iść, jeśli dowódcą, możesz zebrać od innych graczy i dowódców dane, popatrzeć na mapę i ustalić cel. Potem im bliżej podchodzimy, tym nasze kroki stają się wolniejsze, częściej wciskamy Ctrl, a czasem nawet „Z”, odpowiedzialne za zejście do parteru. Przemykamy od krzaka do krzaka i cały czas szukamy ruchu. Walki, często toczą się z odległości 150-200 metrów. Z tej odległości w grze widzimy zazwyczaj poruszający się mały obiekt, który chyba jest wrogiem i otwieramy ogień pierwsi, bo często albo jesteś pierwszy, albo giniesz. Nie brzmi jak Call of Duty? Nie brzmi nawet jak Battlefield. Sam jestem przyzwyczajony do tego typu gier i muszę przyznać, że w pierwszej chwili wydawało mi się, że moja broń się popsuła

MONKEEEEEEEEEEEE

MONKE

-rep

pearly gates wont open for you

Gotowy, by wspiąć się na ścianę?