11
Products
reviewed
184
Products
in account

Recent reviews by Laider

< 1  2 >
Showing 1-10 of 11 entries
2 people found this review helpful
12.7 hrs on record
Jeez wouldnt it be nice to actually finish the game? Too bad there are still game breaking bugs that literally force you to fully restart the playthrough. Can not recommend this one.
Posted 19 January. Last edited 19 January.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
7 people found this review helpful
2 people found this review funny
65.6 hrs on record (61.0 hrs at review time)
Posted 6 January, 2018.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
14 people found this review helpful
1 person found this review funny
25.6 hrs on record (24.2 hrs at review time)
Assassin’s Creed 2
8 lat później...

Słowem wstępu…

W grę dane mi było grać po raz pierwszy niedługo po premierze. Były to czasy, w których słowa “assassyn”, “renesans”, czy “konspiracja” niewiele mi mówiły, a hasła takie jak “Da Vinci” lub “templariusz” zaledwie obiły mi się o uszy. Pomimo ograniczeń wiekowych produkcji jakimś cudem udało mi się nie wyrosnąć na psychopatę (chyba). Co więcej, przypominam sobie, że później zapunktowałem na sprawdzianie z wyżej wspomnianego renesansu. Gry potrafią też uczyć najwyraźniej. Mówię o tym, bo chcę zwrócić uwagę na element nostalgii. Potrafi ona poniekąd zasłonić nam grę różowym dymem. Pamiętamy jej upiększony obraz często niemający wiele wspólnego z realnym. Przy powrotach zderzamy się z tą ścianą. Jak było tutaj? Ściana była, ale nie tylko...

Historia i Fabuła

W przypadku tego tytułu warto oba te pojęcia rozróżniać. FABUŁA jest tutaj fikcyjną opowieścią o Asassynach i Templariuszach toczących wojnę na przestrzeni faktycznych wydarzeń HISTORYCZNYCH.
Biorąc pod uwagę dość ubogą mechanicznie pierwszą odsłonę, która swoją rozgrywką potrafiła odrzucić mnóstwo graczy, wiele osób rozpoczęło swoją przygodę od części drugiej. Tak też było ze mną. Jakież było moje zdumienie, gdy w pierwszych minutach wrzucony zostałem do futurystycznego laboratorium z dziwnym fotelem pośrodku. Spodziewając się zgoła innego settingu wyciągnąłem płytę z czytnika i upewniłem się, czy to aby na pewno ta gra. Tak, to właśnie ta gra. Fabuła prowadzi tu wątek zarówno historyczny, jak i teraźniejszy z domieszką sci-fi. Zabieg ten pozwala zgrabnie łączyć skoki po epokach historycznych jedną spójną klamrą, dając nam możliwości badania reszty świata w późniejszych odsłonach.
Głównym bohaterem jest już kultowy Ezio Auditore Da Firenze, którego poznajemy od sceny samego porodu. Ubisoft stara się jak może, byśmy czuli więź z bohaterem i to działa. Prowadzący beztroskie życie szybko zderza się z brutalną intrygą prowadzoną od wieków w cieniu. Skrzywdzony zaczyna poszukiwać zemsty, mordując templariuszy jednego po drugim. Tak przez 22 lata. Okres, w którym z targanego emocjami nastolatka staje się wyszkolonym zabójcą. Więcej nie ma sensu zdradzać, bo fabuła tej gry, jest najlepsza w serii. Intryga, zemsta, mistycyzm są świetnymi motywatorami do kontynuowania gry.

Oprawa Audio-Wizualna

Tutaj zderzamy się z rzeczywistością. Nostalgia kłamała. No, przynajmniej ukrywała część prawdy.
Dane nam będzie odwiedzić Florencję, Wenecje, San Gimigniano czy Toskanię. Wszystkie te miasta zestarzały się z godnością i dalej są w wstanie robić wrażenie. Jednak, jak wyjdzie się na ich dachy, to widać bolączki technologiczne. Poziom detali ma wyjątkowo niski zasięg rysowania, co powoduje, że miasto z góry wygląda jak jakaś zabawkowa makieta. Niestety, lwia część gry z dachami ma wiele wspólnego, to też taki przykry widok będzie nam towarzyszył często.
Jednak, w oprawie audio-wizualnej (jak sama nazwa wskazuje) dużą rolę odgrywa audio. O ile dźwięki efektów specjalnych ciężko mi ocenić, nie wybijały one z immersji, ale też nie były rewelacyjne, to uwagę od nich odciągała muzyka. Jaka ta muzyka jest dobra! Ona się w końcu nigdy nie starzeje. Jesper Kyd odwalił kawał solidnej roboty, a jego klasyk “Ezio’s Family” wykorzystany został nawet 8 lat później w najnowszej odsłonie AC: Origins.
Czy biegnąc dachami Wenecji, czy spacerując między straganami we Florencji, możecie być pewni, nawet wtedy jest na czym zawiesić ucho.

Mechanika

I bum! Nostalgia znikła całkowicie. To już nie to, od systemu walki, po wspinaczkę, przez etapy dodatkowe jak jazda konno, czy prowadzenie powozu. To po prostu już nie działa. Chcę się rwać włosy z głowy przy nieudanych skokach, bo gra za bardzo próbuje was prowadzić za rączke. Ezio często lubi wspiąć się po powietrzu, czy ściany nie zauważyć. Wykonywanie słynnych skoków do siana częściej mnie zabijało, niż ratowało.
Jazda konno jest sklejona na kolanie, a zwierzęta z ich żywymi odpowiednikami mają niewiele wspólnego.
Walka jest tak archaiczna i nudna, że aż żal mi o niej wspominać. Ciągłe kontry, brak możliwości wyprowadzenia własnego ataku, a i przy tym świadomość własnej nieśmiertelności (ilość lekarstw i ich cena to przesada, po 5h prawie nie da się nas zabić), potęgują uczucie nudy. Unikałem potyczek nie ze względu na chęć bycia “dobrym assassynem”, nie dlatego, że lubię się skradać (a lubię), ale dlatego, że bałem się tej okropnej nudy. Co więcej, nie da się zacząć od punktu kontrolnego, więc trzeba zginąć, aby etap zrestartować. Czekanie, aż ta banda pseudożołnierzy w końcu was ubije to udręka.

O zawartości dodatkowej słów kilka

Jako że dostanie teraz edycji podstawowej AC:2 to wyczyn, większość z nas zakupi pewnie Deluxe Edition. Dostarczone nam zostaną 2 dodatkowe sekwencje i 3 misje poboczne (i jakieś drobniejsze, nie warto napomknięcia rzeczy).
Z jednej strony posiadanie dodatkowych sekwencji rozszerza fabułę gry, a ta jest świetna, z drugiej ich wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Rozgrywkowo są po prostu nudne. Cały czas to samo, jakbyście wrócili do AC1. Misje poboczne to za to tak zwane “siedliska templariuszy”, które swoją budową są praktycznie identyczne do “grobowców Assassynów”. Fajnie, że są, ale mogłyby być lepsze.

Ocena końcowa

8.5/10

Nothing is true, everything is permitted
Posted 11 December, 2017. Last edited 11 December, 2017.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
2 people found this review helpful
139.9 hrs on record (40.0 hrs at review time)
Early Access Review
Would be pretty cool, if not those "connection closed" errors. The fact that Devs are being quiet about it pissess me even more. Get your ♥♥♥♥ together guys.
Posted 17 September, 2017.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
3 people found this review helpful
13.4 hrs on record
Śródziemie: Cień Mordoru

Monolith Productions, twórcy wielu niszowych gier, w tym wielu produktów na licencji (co w 90% przypadków jest skazane na porażkę) tym razem zaskakują. Cień Mordoru jest osadzony oczywiście w uniwersum "Władcy Pierścieni" i opowiada poboczna historię, która zdaję się mieć miejsce pomiędzy trylogią Hobbita a trylogią LoTR'a. Produkcja ma wiele wad, wiele niedociągnięć. Jest często przedłużana na siłę, jednak mimo wszystko sprawia frajdę. Czemu tak się dzieje? Postaram się to przybliżyć.

"Kto z Orkami wojuję..."

Głównym bohaterem jest strażnik Czarnej Bramy o imieniu Talion. W sumie to jest on jednym z dwóch głównych bohaterów, ponieważ *SPOILER ALERT* poprzez pewien zabieg fabularny zostaję on połączony z Kelebrimborem, twórcą pierścieni mocy w związku z czym dzielą razem jedno ciało . Szybko naszego protagonistę zaczyna motywować żądza zemsty, nie zaś rozkaz nałożony z góry. Talion jako postać jest możliwy do polubienia, mnóstwo w nim Cliché, ale ta produkcja nie fabułą i postaciami się broni. Postacie o ile mają potencjał, nigdy nie dostają możliwości, by go wykorzystać. Ośmieliłbym się nawet ku stwierdzeniu, że fabuła jest tutaj drugo rzędna. Pierwsze skrzypce gra co innego...

"Dobry Ork, to martwy Ork"

Panie i Panowie: System Nemezis. Każdy Ork, jakiego spotykacie, każdy łucznik, berserker, czy inny tarczownik ma swoje imię. Zapewne losowane z jakieś puli, ale je ma. Na domiar tego, jeśli was zabiję, Ork ten dostaję awans w szeregach Saurona. Zostaje generałem. Ciekawe co? A gdybym dodał, że Orkowię ci walczą o władzę również między sobą? To zaczyna budować nam się całkiem złożona mechanika, która jest swoistym silnikiem tej gry. Umieranie tu, niesie ze sobą konsekwencję. Ginąc, budujecie sobie coraz silniejszego przeciwnika, który ostatecznie zostać może waszym nemezis. System jest dopracowany. Generałowie, których ubijecie, często powracają na pole walki (pozbyć na dobre można się ich tylko odcinając im łby), pamiętają sposób, w jaki ich zabiłeś i tym razem się przed nim bronią. Jeśli zaś oni ubiją Cię, to również to pamiętają i dziwią się jakim cudem jeszcze chodzisz po tej ziemi? Pomysł był bardzo eksperymentalny, ale obronił się świetnie. Oczywiście sama ingerencja w szeregi Saurona zostaje rozwijana wraz z postępem fabuły.

"Bo żeby Orka zabić, to najpierw trzeba mieć czym!"

Gra udostępnia nam kilka mechanik. Niestety każda jest jawną kopią. Bez skrupułów bez żadnych większych zmian.
  • Assassin's Creed - Wspinaczka, skradanie, wieże obserwacyjne. Nawet niektóre animacje są identyczne.

  • Seria Batman: Arkham - Mechanika walki. Kontrujemy, unikami, przeskakujemy. Licznik kombo pozwalający na specjalne ataki. Innymi słowy, jest tak samo.

  • Otwarty Świat - Nie trzeba tu wskazywać konkretnej gry, jest taki same jak w każdej innej.

Co jest na plus? Że skopiowane są te najlepsze aspekty. Gra po prostu sprawia frajdę, jej gameplay wciąga i nie chce wypuścić. Mimo to potępiam takie zachowanie, jeśli rynek dalej będzie szedł po najmniejszej linii oporu, to wkrótce bez znaczenia będzie, jaką grę kupimy. Każda będzie taka sama.

"Gdy już Orka ubijesz, nie zapomnij trofeum zabrać"

Jakie ta gra zabierze trofeum? Biorąc pod uwagę miałką fabułę, pusty otwarty świat (same znajdźki, nic więcej, jest po prostu nudno), ale za to genialny system Nemezis? Ciężko mi się zdecydować, produkcja ma potencjał, jak na grę na licencji jest wręcz genialna, ale nie można przecież oceniać jej tylko za to. Jeśli kiedyś uraczą nas "Cieniem Mordoru 2" to jestem przekonany, że gra ocene podciągnie.

Na razie moja Ocena Końcowa to: 7/10
Gameplay broni wiele, ale nie samym gameplayem człowiek żyję.
Posted 22 January, 2017. Last edited 22 January, 2017.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
8 people found this review helpful
25.4 hrs on record (22.6 hrs at review time)
Batman powraca! I to w jakim stylu!

Arkham Knight jako tytuł wzbudził w dniu premiery wkoło siebie wiele kontrowersji. Bo o to dziecko Rocksteady, chodzący mesjasz gier o superbohaterach jest... niedopracowany? Właśnie tak było, gra była niegrywalna na sprzęcie dobrym, a na najmocniejszym i tak miała gigantyczne spadki. Jak dobrze, że ten fakt możemy już odłożyć na półkę, między książki historyczne.

Batman Begins

Zacząć chcę od najważniejszego: szacunek w stronę Rocksteady - dokonali niemożliwego tworząc serię gier o tematyce, do której podchodzenie zdawało się być skazane na porażkę. Zrobili świetną robotę i nie jest im w stanie odebrać tego team od portu gry na PC, który spartolił robotę po całości. Arkham Knight to trzecia część trylogii (nie liczę prequela w postaci Origins) o Mrocznym Rycerzu i... jaka ona jest dobra. Mam ostatnio szczęście do trafiania na tytuły klasy wysokiej. Ta gra reprezentuje poziom dużo wyższy. Seria przyzwyczaiła nas do zabiegu, jakim jest rozrzut akcji gry na jedną tylko noc. Ta noc jest inna niż wszystkie inne. Mamy Halloween...

The Dark Knight

- Zacznijmy od Gameplayu. Największą zmianą jest wprowadzenie Batmobilu jako funkcjonalnego elementu gry. Duża część graczy narzeka na oparcie sporej części rozgrywki o tą właśnie mechanikę. Co więcej, wiem nawet co mają na myśli. Ciągla walka z dronami może być faktycznie nużąca. Mnie jednak nuda nie dopadła, bo licznik kombo i każda kolejna "perfekcyjna" walka sprawiała mi gigantyczną satysfakcję. Co do rozgrywki poza naszym opancerzonym ferrari, to wiele od "Arkham City" się nie zmieniło. To dalej ten sam dobry Batman, tylko strój ma nowy i wygląda w nim jeszcze bardziej Bad-Ass.

- Fabularnie to perełka jakich mało, brak tu typowej historii z filmów Marvela/DC. Są plot twisty, kontynuacja wątków pobocznych z City i Asylum, swego rodzaju nieliniowość. Samo zaś zakończenie wgniata w fotel i trzyma w nim długo. Arkham Knight kończy trylogię i robi to z przytupem. Warto zaznaczyć, że im więcej aktywności z gry wypełnicie, tym bardziej obfity ending ujrzycie.

- Szata graficzna jest genialna. Ciągły deszcz nadaje nie tylko klimatu, ale jest prowodyrem genialnych efektów cząsteczkowych. Te zaś najbardziej są widoczne, gdy coś wybuchnie, światło ognia odbija się od kropel deszczu. Genialny widok. Model nowego wdzianka naszego protagonisty również jest świetny. Ponieważ tym razem oddane nam jest całe Gotham, to twórcy mieli pole do popisu.

The Dark Knight Rises

Ciężko mi wyjść z podziwu, co też twórcy byli nam w stanie sprezentować tym razem. Niesamowity, miodny gameplay połączony z nietęgą fabułą i słynnym Gotham City. Zazwyczaj tego nie robię, ale biorąc pod uwagę problemy techniczne tej gry na dole recenzji zamieszczę specyfikacje mojego komputera.

"I am Vengeance, I am Fear, I am the Night'

Ocena Końcowa 9/10

Mój PC

GPU - Nvidia GTX 1080
CPU - i5-6500 3,2Ghz
RAM - 16 GB
(większa ilość informacji chyba jest zbędna).
Posted 2 January, 2017. Last edited 2 January, 2017.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
7 people found this review helpful
12.3 hrs on record
Wolfenstein: The New Order...

Czyli reboot (remake? restart?) znanej serii dziś uznawanej już za klasyk. Muszę przyznać, że w pierwszego Wolfa grałem może 15 minut, więc cała recenzja będzie bez elementu nostalgii. Może pozwoli to bardziej obiektywnie podejść do tematu, a jest do czego podchodzić.

Akcja gry poprzez konkretny zabieg fabularny rozłożona jest na jakieś 14 lat. Nazistowskie szumowiny wygrały 2WŚ i panują bezwględnie nad całym światem. Poznajemy górę mięsa, która pozostanie naszym głównym protagonistą. Pan B.J Blazkowicz. Jego gorylowata postura jest myląca, bo w jego głowie rozgrywają się rozterki natury emocjonalnej - w dodatku dość dobrze napisane. Nie wieję typowym Hollywoodzkim sztampem. Skoro już koło tego tematu jesteśmy to - Mój boże jaka ta gra ma genialną fabułę! Nie spodziewałbym się, że mordowanie bez opamiętania pomiotu Hitlerowskiego (sam ten fakt to wystarczający powód by kupić) może mieć tak zaawansowaną linię fabularną. Cholera, wplótł się nawet jeden wybór moralny! Rąbka tajemnicy mogę zdradzić, że ułamek akcji dzieję się nawet w Polsce. Prawdziwa gratka dla patriotów. Świat przedstawiony jest przerażający. O ile samej gry nie można raczej odbierać jako wizji świata po wygranej Nazistów, o tyle i tak pokazuje wcale nie wypuklone okrucieństwo übermunchen. Co samo w sobię daję motywację do dalszego siania zniszczenia. Właśnie! Zniszczenie - żeby je dobrze siać trzeba mieć odpowiednie narzędzia, prawda? Tak, a tych tu nie brakuję. Klasycznie, nierozsądnie wielkie pukawki strzelające najprawdopodobniej pociskami z armat. Wyobrażam sobie jak wielki chaos musi mieć miejsce od poziomu średniego w dół. Ja stety-niestety grałem na trudnym, ale satysfakcja z każdego wyczyszczonego pokoju była z tej racji jeszcza większa. Choć fanii skradanek też znajdą tu coś dla siebie. W dużej części wszystkich lokacji można sprawy załatwić po cichu. Z rytmu mogła wybić chyba tylko wpleciona niepotrzebnie w moim odczuciu scena seksu. O ilę dobrze odebrałem twórców, to miała ona uwydatnić "ludzkość" tej opowieści. Udało się jej niestety wprowadzić tylko krótki niesmak. Czemu krótki? Bo chwilę później kontynuowaliśmy proces tępienia Szwabów! :D

Reasumując: Genialna strzelanka z oldschoolowymi mechanikami i genialną wręcz linią fabularną. Główny protagonista to człowiek czynu niczym DoomGuy, tylko bardziej rozmowny. Motywacja do kończenia historii też jest. Projekt poziomów jest rozbudowany i pełen wielu ścieżek. Na minus wspomniany przeze mnie akt seksualny :V No i jeszcze szata graficzna, nawet jak na 2014 rok jest odrobinę przestarzała.

TL:DR Na niższych poziomach trudności można się zapomnieć na kilka dobrych godzin, na wyższych zaś poczujecie się jak emo. Masochizm jeszcze nigdy nie był tak przyjemny!
Posted 30 December, 2016. Last edited 30 December, 2016.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
0.2 hrs on record
The less you know the more it gets to you...
Posted 25 July, 2016.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
10 people found this review helpful
1 person found this review funny
4,894.1 hrs on record (860.3 hrs at review time)
AKTUALIZACJA 23.11.2016

Gra dostała ode mnie nominacje w kategorii "Najbardziej widowiskowa gra competitive"

Od czego by tu zacząć? hmm...

Po prawie 400h (w trakcie pisania tych wypocin) mogę chyba stwierdzić, że co nieco wiem na temat tej gry i że jakoś tam mogę się wypowiedzieć.

Zaczynając od początku, Rocket League to gra w której kopiecie (uderzacie? wjeźdzacie? whatever...) w piłkę. Wiecie, taką do nogi, czasem przewinie się jakiś krążek lub kostka (ale nie taka rubika, zwykła kostka. Nie pytajcie po co, ja też nie wiem), a ostatnio nawet taka do kosza. Warto by też zaznaczyć, że ta piłka jest troche inna od zwykłych, jak się przyjrzycie to zauważycie, że jest mniej więcej wielkości 3 samochodów. Proporcje są dość zachwiane, tylko nie wiem czy to piłka jest tak duża czy auta tak małe, ale na to chyba nawet po 1000h nie będę w stanie odpowiedzieć. Można jeździć za piłką samemu, albo z 3 innych znajomych (choć tego nie polecam, za duży chaos, co by tłumaczyło nazwe tego trybu). Można sobie tak jeździć, ale ktoś wpadł na pomysł, że jak się kopnie (albo wjedzie) w piłkę wystaczająco mocno to wtedy poleci wysoko. Jak mamy jeździć za piłką, która jest w powietrzu? No i wymyślili latanie (Aeriale). Całkiem trudne to, ale baardzo ważne na jakiś tam wyższych poziomach. W każdym razie to nie poradnik, a recenzja (chyba), ale to jest cecha tej gry. Chcę się nią dzielić ze znajomymi.

Trybów jest sporo, a Psynoix regularnie stara się dostarczać nam nowych. I tak ganiać za piłką (krążkiem, kostką...) będziemy na:
- zwykłych boiskach z dwoma bramkami w trybach
*1 v 1
*2 v 2
*3 v 3
*4 v 4
-Ośnieżonym boisku w trybie Snowday (to ten z krążkiem)
-Jakiś wymyślnych mapach z 4 bramkami, lub parapetami po bokach w trybie Rocket Labs
- I najnowszym dobytku do koszykówki w trybie Hoops

Samochodów jest sporo (chyba 9), a będzie więcej jak kupicie DLC. Nie lubię takich zagrań, ale cena 4$ za 2 samochody i mnóstwo "kosmetyków" dla naszych wózków jest adekwatna, a tych kosmetyków jest od groma. Możecie naprzykład zamiast klasycznego boostu wybrać tęczę i pokazać światu jakiej jesteście orientacji. Wariantów jest naprawde wiele.
Przechodząc do podsumowania:

Plusy:
+Genialna i wciągająca rozgrywka w systemie "easy tu understand, hard to master"
+Spora ilość trybów "relaksacyjnych" które pozwolą Ci odpocząć od Rocket League, grając w Rocket League!
+Mnogość samochodów których personalizacja pozwoli ci na twoje "get the london look"
+Krótkie nie zobowiązujące mecze
+Rywalizacja ze znajomymi
+Satysfakcjonujące bramki

Minusy
-Jak w każdej grze mnóstwo flame'u, i nie chodzi tu o typ boostu
-Serwery lubią sobie czasem paść

Moje ocena końcowa:
Myślę że tu mogę sobie oszczędzić skali od 1 do 10. Niech mój licznik godzin w tym tytule odpowię czy gre polecam czy nie :D
Posted 28 April, 2016. Last edited 23 November, 2016.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
2.5 hrs on record
This ♥♥♥♥, this creepy ass ugly ♥♥♥♥... You schould definietly buy it to your daughter!
Posted 14 February, 2016.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
< 1  2 >
Showing 1-10 of 11 entries