Recent reviews by KroolikDGK

Tym wpisem nie zrecenzuje gry bo mi się najzwyczajniej w świecie nie spodobała i wiele aspektów mnie poprostu ominie, ale jeśli miałbym w paru zdaniach napisać co myślę po 1,5h to:

Elderang bardziej nazwą mnie przyciągnął niż sama gra, którą postanowiłem odłożyć już po tak krótkiej przygodzie, szkoda, bo kupiłem CD-Key, normalnie bym oddał, gdyż nie tego się po prostu po tym tytule spodziewałem.

Nie znam wgl gier tego studia, aczkolwiek screeny, materiały z gry wyglądały bardzo przyjemnie, skojarzenia miałem z Castlevanią, Dead Cells, czy nawet Ninja Gaiden z Pegasusa. No i właśnie, gdyby ta gra wyszła 10 lat temu, może byłbym skłonny w nią bardziej się zagłębić. Fabułą rodem z Dark Souls, nic nie wiadomo, jeśli się nie zainteresujesz trochę bardziej, a gameplay do tego mnie nie zachęcił w takim stopniu abym mógł kontynuować przygodę, niestety mam tendencję do nie grania w gry które choć trochę mi nie podpasują, bo jest tyle gier, że nie ma co zawracać głowy.

Po włączeniu gry, ładne menu, grafika w porządku, nie mówię że jest śliczna, jest na poziomie troche wyżej niż Git, ale do pięknej jej brakuje. Dźwięki też bez większego zarzutu, chociaż się ich zbytnio nie nasłuchałem. Animacje mogły być lepsze, szczególnie bohatera którym się posługujemy, środowiska, wrogów. Gra która reprezentuje Pixel Art nie musi być moim zdaniem aż tak prosto zrobiona, tak jak właśnie Elderand. W pewnym momencie gry autentycznie przypomniałem sobie grę z pegasusa Adventure Island, bo stylistyka na upartego w mojej pamięci podobnie się zachowała. Żadnej animacji odwócenia postaci, kucnięcia oprócz samego faktu kucnięcia. Ciosy zrobione w większości broni na jedną modłę. Do magii nawet nie dotrwałem.

Rozgrywka to najprościej w świecie mix soulslike z metroidvanią jak na moje casualskie oko. Leziemy w prawo i nazad, zabijamy potworki, jakieś lovecraftowe ścierwisko, topielce, pszczoły, ryby, ninje, ale co z tego jak to wszystko jest bardzo powtarzalne już na samym starcie. Szczególnie denerwuje fakt że jak się przejdzie z mapy na mapę musimy rozprawić się za każdym razem z tym co poprzednio, co daje nieprawdopobony grinding i znużenie gdy po raz 4 wpadasz do lokacji gdzie no już wybiłeś 3 razy wcześniej to samo, z tej samej pozycji, tyle samo rodzai i ilości. Ataki bronią są strasznie statyczne. Stań w miejscu i ciachaj jak kebaba który przed Tobą wisi tylko odskakuj lub kucaj żeby przypadkiem gonga w twarz nie dostać. Przeciwnicy może tylko Bossowie potrafiły mi zrobić efekt nawet nie WOW tylko o no spoko może być. Nie zauważyłem też przy zmianie ekwipunku zmian na ciele protagonisty oprócz zmian broni. To też niby drobnostka, ale odrzuca mnie. Daje to bardziej wrażenie platformówki właśnie z okresu tamtych minionych lat pegasusowych itd.
Sterowanie i poruszanie się naszym bohaterem nie jest złe, ale wiadomo mogło być lepiej, na początku na padzie ręce i palce się delikatnie myliły, szczególnie z potionami które chciało się przyjąć.

To nie jest najgorsza gra, ale nie jest też to dobra gra, szczególnie na te czasy, by siedzieć nad nią niewiadomo ile. Godzina 30. Dla mnie już starczy. Za 20 zł. Też nie najgorszy biznes poza tym, choć czuje się i tak delikatnie nacięty, ale to moje cebulactwo straconych pieniędzy na gry. Zamiast pójść na dobrego hamburgera jak choćby, sprawdziłem grę.
Rozumiem że może się podobać, ale nie mi.

Wracam do Dead Cella. Czy tam Salt&Sanctuary, gdyż te gry z tą grą nawet nie konkurują bo zamiatają tą grę już w przedbiegach.

_______________________________

Kroolik
A Player since *2000

Jako starszej daty gracz niestety muszę stwierdzić.
Nie ma tego czegoś co miały pierwsze części, już nawet z etapu 3D Wormsy mi się podobały i miały to coś, teraz to wygląda na tanią minigierkę.
Kupcie sobie inne części, najlepiej te pierwsze.

MMORPG które już na dzień dobry jest nudne, i się tak zapowiada. Niesteyt ale no nawet nie chce mi się angażować czas w Neverwinter...